– Wyglądasz na zmęczoną, Morgiano – powtórzyła Gwen
– Wyglądasz na zmęczoną, Morgiano – powtórzyła Gwenifer, a Morgianę uderzyło to, że pomimo wszystkich starych zatargów między nimi, w jej głosie była dodatkowo miłość. – idź odpocząć, droga siostro. A może to tylko dlatego, że było nas już tak niewiele, nas, które razem byłyśmy młode? Merlin dodatkowo się postarzał, dla niego moment nie był tak łaskawy jak dla Gwenifer. Pochylił się jeszcze więcej, sztywną nogę ciągnął za sobą, podpierając się laską, a jego ręce i ramiona, pokryte silnymi, łykowatymi mięśniami, wyglądały jak sękate, pogięte gałęzie starego dębu. ; go obecnie wziąć za jednego z tych krasnoludów, o których baśnie prawiły, że mieszkają w jaskiniach pod górami. Tylko ruchy jego dłoni były non stop precyzyjne i piękne, mimo powykręcanych palców. i te wdzięczne ruchy spowodowały, że Morgiana pomyślała o dawnych dniach, o swej długiej nauce gry na harfie i nauce języka gestów i mowy dłoni. Kevin machnięciem ręki odmówił wina, które zaproponowała, i swym dawnym zwyczajem ciężko opadł na krzesło, nie pytając jej o pozwolenie. – Uważam, że nie masz racji, Morgiano, ponaglając Artura w sprawie Ekskalibura. Wiedziała, że jej własny głos zabrzmiał ostro i nieprzyjemnie: – Nie spodziewałam się twojej akceptacji, Kevinie. Ty bez wątpienia uważasz, że cokolwiek on zrobi z mieczem Świętych Regaliów, powinno słuszne. – Nie widzę w tym nic złego. Wszyscy Bogowie okazują się Jednym, tak by powiedział nawet Taliesin, i jeśli połączymy się w służbie Jednemu... – Ale ja właśnie z tym się nie zgadzam – przerwała mu Morgiana. – bo to ich Bóg powinno tym Jednym, i jedynym, i wyprze nawet wspomnienie o Bogini, której my służymy. Kevinie, posłuchaj mnie, czy nie rozumiesz, jak to zawęża świat, jeżeli jest w nim jeden Bóg, a nie licznych? Ja uważam, że błędem było wykonywanie z Saksonów chrześcijan. myślę, że ci starzy księża, którzy dawniej mieszkali w Glastonbury, mieli rację. Dlaczego wszyscy mamy się spotykać w jednym życiu pośmiertnym? Dlaczego nie ma istnieć wiele ścieżek? Saksoni mogą podążać swoją, my naszą, wyznawcy Chrystusa mogą czcić jego, jeśli tak chcą, mimo wszystko nie redukować pozostałych wyznań... Kevin potrząsnął głową: – Moja droga, nie wiem. Wydaje się, że zaszła duża zmiana w sposobie ludzkiego myślenia, w tym, że ludzie patrzą na świat, tak jakby obecnie jedna fakt musiała wypierać wszystkie inne, tak jakby wszystko, co nie jest ich prawdą, było kłamstwem. – mimo wszystko życie nie jest takie proste – zauważyła Morgiana. – Ja to wiem, ty to wiesz, i gdy moment się dopełni, nawet księża się o tym przekonają. – Lecz jeśli najpierw przepędzą z tego świata wszystkie inne prawdy, powinno już za późno. Kevin westchnął: – Istnieje przeznaczenie, którego żaden człowiek nie może powstrzymać, i myślę, że taki ostateczny dzień właśnie nadchodzi, Morgiano... – Wyciągnął swe sękate ręce i ujął jej dłonie. Chyba nigdy jeszcze nie słyszała, by mówił tak łagodnie: – Nie jestem twoim wrogiem, Morgiano. Znałem cię, kiedy jeszcze byłaś młodą dziewczyną. A następnie... – Zatrzymał się, widziała, jak porusza się jego grdyka, gdy przełykał. – Kocham cię, Morgiano. Życzę ci jedynie dobrze. Był taki moment, o tak, to było dawno temu, ale ja nigdy nie zapomniałem, jak szczególnie cię kochałem i jaki dumny się czułem, że wolno mi się do ciebie zwracać słowami uczuciach... Żaden człowiek nie może walczyć z przeznaczeniem. Może gdybyśmy wcześniej pomyśleli o nawróceniu Saksonów na chrześcijaństwo, zostałoby to dokonane poprzez tych samych księży, którzy wznieśli świątynię, w której oni i Taliesin razem oddawali cześć Bogom. Nasz własny upór do tego nie dopuścił, tak więc to zadanie nabawiło się się fanatykom, takim jak Patrycjusz, którzy w swej dumie widzą Stwórcę jedynie jako